1. bylam dzis u neurologa. kochany pan gorczyca [bo akurat tak ma na nazwisko] najpierw mnei nie poznal gdy weszlam do gabinetu a puzniej obmacal dokladnie moje wlosy i sie spytal:
-a u mnie daloby sie zrobic takie dredy?
[jest w niektorych miejscach lysy a gdzeindziej ma bardzo zadkie i kruciutkie wloski]
- hmmm no wiem pan, nie ma z czego...
- [smieje sie, obraca do mojej mamy i mowi] bezczelna!
milo to wyszlo :) puznij jak zwykle macanki i badanie milenki ktora siedzi w w samej bieliznie na jakims dziadostwie... facet zauwazly z mam szwy a rece i wyzej mam ja pozadnie pocieta [w sume sa to juz blizny a nie swierze rany bo nie cielam sie juz tydzien]... zaczol sie o to pytac i zaczol mowic:
- no jak taka ladna, mila, sympatyczna i przystojna [hehehe!] dziewczyna wyuglada z tkaimi bliznami!?
pytal sie tez czym sobi to zrobilam, mama odpowedziala za mnie. w sumie bylo bardzo sympatycznie
2. bylam u chirurga ale stwierdzil ze szwow narazie lepiej jeszcze nie sciagac bo moze mi sie to rozwalic :/
3. wszsyscy ktorzy powinni zlozyli mi wcozraj zyczeni oprucz artura ktrego bardzo lubie... no i tak skonczylam komentarz na jego blogu:
"a tak poza tym to mi wczoraj zyczen nie zlozyles, masz gruby brzuch od piwa i laczac to ze moglam sie obrazic i to ze mowilam ze 'grubi i normalni sa oblesni' nie mozesz juz liczyc na buziaka odemnie ani zadne przytulanie hihi"
zeby nei byloz e ten dzien kobiet byl dla mnei tka wazny, poprostu zarty... ale dostlam parenascie linijek buziakow z podisem "WSZYTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI MINIONEGO DNIA KOBIET DLA NAJMEGAFAJNIEJSZEJ KOBITKI I THE UNIVERSE " no i mi sie milo zrobilo :)
4. jak zwykle co srody bylam na grupie, choc zaczyna sie o 16.30 ja o 15.15 wyszlam z domu i poszlam w strone przystanku, autobus zaworzacy mnie nieopodal szpitala juz odjechal i czkanie godziny bylo bez sensu, wsildlam wiec w autobus dzieki ktremu mam troche krudsza droge, zamyslilam sie no i przegapilam przystnek, wysiadlam na jakims kompletnym zadupiu gdze blokowisko przypominalo wiezenie. z tamtad jechaly tylko 2 autobusy... [:/] na przystanku stalam prawie 30 minut, potem wysiadlam na przystnku 'droga do klimontowa' no i przez 15 minut dreptalam sobie prosta ulica do szpitala :/ wyszlo na to ze zamiast przyjechac godzine wczesniej malo co sie nie spuznilam.
chilam sie chyba zezloscic.. ale dzis mi no wychodzi...
5. na grupie dzis jakos rozmowa poszla w strone pragnien i zakladania masek.... kurwa... przykro mi sie zrobilo jak olka powedzila ze jej nawiekszym marzeniem byloby 'isc z koleznakami do restauracji i zjesc duzy kawalek pizzy, lub zjesc pare kostek czekolady'...
poza tym to niestety za tydzen grupy nie ma, no i nie dostalm karteczki dla wychowawczyni ze ejstem popierdolona i moge miec trudnosci w nauce z tego powodu, ale obiecala zalatwic to na piatek
6. nie pozanje siebie... chyba poraz pierwszy w tym roku przez caly dzen mam dobry humor