Najnowsze wpisy, strona 8


sie 11 2005 normalność nie jest kwestią statystyki
Komentarze: 4
  =  
reggae_alive : :
sie 09 2005 Abstynencja
Komentarze: 8

nie tylko zwiazana z alkoholem i fajkami

pierwsze dni bez 'substancji' uzalezniajacej sa najgorsze

ale cos mi sie wydaje ze puzniej tez nei bedze lepiej

reggae_alive : :
sie 08 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

mialam zaczac pisac w pamietniku o woodstocku... bo mysle ze warto byloby napisac cos... cokolwiek... by jeszcze pamietac... ale nie potrafie... nie poterafie ogladac telewzji, obejzec koncertu raz dwa trzy... jedzenie... jedzenie ... JEDZENIE... nie potrafie myselc o niczym innym... zjadlam juz wiele bo obiad, chipsy, ponad 700ml lodow z ajerkoniakiem, sniadanie, serek waniliowy, brzoskwinie, 4 sliwki i jablko.... rozum podpowiada ze powinnam byc juz syta... ale jednoczesnie cialo lub umysl... juz nie wiem ktore z nich chce jesc... prosi, blag... zamienia normalny tok myslenia i przeszkadza w robieniu czegokolwiek...

O B S E S J A

reggae_alive : :
sie 07 2005 "koniec prawie zawsze jest poczatkiem" Hunter...
Komentarze: 2

"3,2,1... tak gasna przyjaznie"

///
Ile moge czekac na slowo radosci?
ile musze czekac na obelge?
I jak przerwac to milczenie?
//
Z kazda chwila dalej...
mimo ze jestem obok ciebie
/
Ty ciagle milczysz w moim kierunku
 
 
cóż... czas sie rozstac... rozstac, wcale nie znaczy przestac rozmawiac, smiac sie, czytac nawzajem swoje blogi czy pomagac sobie w trudniejszych momentach... to takie odejscie od przywiazania, od tesknoty za przyjacielem, to nadal mnostwo cieplych wspomnieni i podziekowania za pomoc w okresie, ktory byl niezwykle ciezki...
reggae_alive : :
sie 02 2005 bulimia?
Komentarze: 11

nagly impuls... JESC! ide do lodowki, ciasto, banany, kawa, czekolada, ser zolty, brzoskwinie, jablka, kefir... czuje takie obrzydzenie... obrzydzenie do samej siebie.... siedze i jem... nie... rzre... tego ejdzeniem nie da sie nazwac... w tej chwili odchodzi ta sila i poczucie wyzszosci ktre towazyszy mi zawsze gdy patrze jak inni jedza... wtedy brzydze sie nimi... teraz brzydze sie soba... nie potrafie tego zrozumiec co sie dizeje... chiagle chce sie jesc... jogurt, kolejna czekolada, banany....  dobrze popite woda...

potem tylko szybki marsz do kibla... wisze nad nim jakes pol godziny... gdy cialo odmawia posluszenstwa, oczy sa tak zalzawione ze juz nic nie widze, twarz i ubranie cale brudne i smierdzace od rzygow a z nosa ciknacy katar... staram sie przestac... ale nie... moze ejszcze cos zostalo... 'jak moglas tyle zjesc!?'... znow pare minut z dwoma palcami w gardle... kolejny rzyg w kiblu... w gardle tak cholerny bol ktorego nie moge juz zniesc...

wstaje... spuszczam wode... ide sie umyc... tylko raz spojzalam w lustro... teraz juz nie mam odwagi... myje zeby, twarz zmieniam ubranie... uderza mnie cholerny smrod jaki wydobywa sie z lazinki.... wlaczam wentylator... klade sie spac z cholernie spuchnietym i bolacym gardlem.... nie mam juz na nic sił...

reggae_alive : :