hmm kolejne spotkanie psychoterapi grupowej...
zaczne od tego ze wizyte u psycholog bede miec dopioero w nastepny piatek... bo w poniedzilek mi kurwa mac nie pasowalo...
w niedziele byl puszczany jakis film w TV o anoreksji... wystepowala w nim dziewczyna z naszej grupy... mowila ze dopiero gdy obejzala sobie ten film zdala sobie sprawe jaka jest teraz gruba [dodam ze jest cholernie szczupla], ze wrazaja jej wszstkie objawy, ze znowu nic nie je...
dzis bylo wyjatkowo smutno i placzliwie, z drugiej strony wlasnie chcilabym zeby tkaie byly te spotkania, bo to daje jakas szanse zeby wstko co w nas siedzi wyrzucic...
jedna dziewczyne z grupy zamkneli na oddzile bo jak stwierdzila psycholog 'zagrazala swojemu zyciu' eh.. no tak... kurwa... mama nadzje ze zrobia to samo ze mna... naprawde ni mama juz sily... boje sie kolejnych dni.. ale najbardziej tych po koncercie.. bo wtedy na choryzoncie nie bedze juz zadnego celu, zadnego zdarzenia na ktry bede mogla czekac...
boje sie siebie i tego co moglabym zrobic...
jednoczesnie chce zeby to co czuje totaj zostalo, z drugiej strony mysle ze jest pare osob ktre mnie znaja i moga to przeczytac.. tak bardzo nie chce zeby sie o mnie martwily...
kolezanka dzis powedzila -> 'zawsze gdy chcialam schudnoac jakes 2-3 kilogramy niepotrafilam sie powstrzymac i chudlam 15'
to spotkanie bylo chyba dla mnei bardzo wazne.. bo uswiadomilam sobie ze miedzy odchudzaniem a anoreksja jest bardzo cieka linia ktra trudno jest wyczuc...
ciekawe czy uda mi se poprzestac na aktualnej wadze... mam nadzieje ze tak...