Komentarze: 2
wczorja wspominalam z arturem woodstock... planowalismy nastepny... dzis dokladnie 100 dni
przyszla taka piekna wiosna... a ja czuje ze musze juz odejsc... ze nie mam sily... NIE MAM SILY!
po testach siedizxlam na chustawce... patrzylam jak jest pieknie na dworze, plakalam... przyszed radek z fabianem... troche mnie pocieszali i dizki nim zapomnilam na jakis czas... nie chcilam isc na piwo wiec poszlismy do cukierni... radek kupil mi ciastko z kremem... no i glupio byloby je wyzucic... rozumiem tez ze im byloby glupio jest jak ja bym siedzila przy niczym... zjadlam je... i tylko myse jak miglam je zjesc... bylo mi po nim tak niedobrze... jestem gruba jak beczka....
potem zrobilismy sobie 2 zdjecia.. naprawde fajnie bylo... ale przyszlam do domu.. i znow juz ponad godizne placze... znow sie pocielam zyletka choc obiecywalam sobie przestac... w dodatku mama przyszla i powedzila ze w poniedizlek chcili mnie przyjac na oddzil ale mi o tym niechciala przed testami mowic.. i ze powedzla ze nie moge... wiec w nastepnych dniach mnie pewnie przyjma... dzis jest grupa... mysle ze wszstkiego sie dowiem...
artur z wojtkiem maja przychac.. nei wiem jaeszcze keidy dokladnie i wychodiz na to ze odwiedza mnei an oddzile... bo jak mnie teraz przymkna to juz do szkoly w tym roku szkolnym pewnie nie pujde... tyle dobrze...
ale tka naprawde nie wiemjak bedze... nie wiem co zrobie jutro... moz nawet dzis idac na grupe jednak tam nie dojde... nie wiem co bedze... nie chcie pisac ze to mzoe byc ostatnia notka... ale nie wiem jak mam zrobic zeby dalej to ciagnac... skad czerpac sily?