sty 25 2005

Zasady Przetrwania W Grupie


Komentarze: 3

niedziela - wieczor... mama siada przy mnie i mnie przytula... ja leze przykryta koludra... znowu becze...

- dlaczego znowu placzesz?

- bo ja tak niechicilam zebyscie wracali...

- jak nas nie bylo czulas sie lepiej...?

- tak, fajny byl ten weekend z tata...

- dlaczego nie chcesz zeby nas nie bylo?

- bo jak was widze od razu chce mi sie plakac, nie wiem dlaczego... nie moge na was patrzec nie moge was sluchac... odrazu chce mi sie plakac...

- jak mnie widzisz tez...?

- tak

chwila ciszy...

- przykro mi...

- przepraszam... ale ja naprawde nie chce zeby tak bylo... nie potrafie tego zmienic choc chce...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

nie wiem jak mam to napisac... to jest takie dziwne i niezrozumile... sprubuje...

postanowilam ze musze jak najszybciej spotkac sie z psychiatra... [problem w tym ze mama dzwonila a ona stawierdzila ze to nei jej wina ze sa tkaie dlugie terminy i nic nie poradzi] ... naprawde czuje taka wielka determinacje... musze zrobic wszstko zeby ta baba przpisala mi cos mocniejszego [hehe dzis kupilam deprim i sama sie dziwie ze wydalam na takie gowno kase... ] ... nie wazne czy bede po tym otumaniona i bedze mi sie chcilo spac, niewazen jak wielkie nudnosci bede mila i jak rozlegla wysypke... chce dostac jakies antidotum... cos co pozwili choc na chwile pozbyc sie bolu... cos co da odpoczac... i w dupie mam to ze psychotropy powoduja stale zmiany w mozgu... juz jestem zjebana wiec nic mi juz nie zaszkodzi...

znowu czuje te nagromadzone emocje... czuje jakbym mila wybuchnac...  chce rozwalic wszstko a zarazem czuje tak wielka niemoc... bo tak naprawde nie moge przeciez rozbic szyby, rzucic kwiatkiem w sciane... hmm nawet gdybym moga... juz nie potrafie... walniecie piescia w sciane jest zbyt trudne... niewykonalne... nie powiem dlczego bo sama nie wiem

przypomnilo mi sie jak w 1 klasie rozmaiwlam z dziewczyna ktora zyletka wycila sobie inicjaly chilpaka na rece... pytalam sie czy to bolalo... ona powedziala ze nie... niedoweirzalam...

ale ona mila racje to nic nie boli...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

a teraz cos zwiazane z tematem notki...

1. zawsze gdy inni sie smieja nalezy ich nasladowac by zmniejszyc poczucie odrzucenia

2. zawsze gdy inni pozuja do zdjecia nalezy ich nasladowac by ladnie wyjsc na fotosie

3. zawsze nalezy sie usmiechac by nie byc posadzonym o smutek i kolejny kaprys

przykre ale musze sie tego trzymac...

reggae_alive : :
26 stycznia 2005, 20:12
uśmiech - tak on czesto pomaga. Jednak jesli cały czas będziesz pozowac na zadowoloną, może źle sie to na tobie odbić. Mów co cie smuci, płacz, krzycz - to liudzkie. Przezycie tych emocji jest wazne. Jesli ich nie przezyjesz prawidłowo, bedzie sie to za toba ciagnęło jak cień. A cień może byc wstrętny. Gorszy od tego uciekającego Piotrusia Pana.
p_n
25 stycznia 2005, 23:35
Nie naśladuj innych.. rób to, na co masz ochotę. Tak apropo, to zmieniłam adres bloga : www.mru-mru.mylog.pl
25 stycznia 2005, 20:35
nie zgadzam sie z zadnym z 3 punktów.poza tym:....

Dodaj komentarz