byc chuda do rzygania, byc chuda do omdlenia...
Komentarze: 5
wybralam sie dzis do pedagog w szkole... troche czasu juz u niej nie bylam... duzo opowiadalam o tym co sie ostnio dzilo.. mowilam tez o probie samobojczej w marcu... najwiecej gadalysmy o moim odchudzaniu... mowila ze powinnam jak najszybciej powiedzec o tym na grupie i zaczac sie leczyc tez pod tym katem...
babka miala zadzwonic i powedzec co z moim przyjeciem... znow tego nie zrobila wiec ja jutro zadzwonie i wypytam sie o wszstko... wiem ze niemoge mowic zbyt wiele o odchudzaniu bo jeszcze kazali by mi jesc, boje sie ze moglabym na kontrakcie [lezysz saam w sali, masz szpitlane ciucy, nikt z rodziny ani znajomych nie moze cie odwiedzac, niemozesz nigdzie zadzwonic ani kontaktowac sie z nikim poza personelem szpitala, tylko ty i 4 sciany] jeszcze wyladowac...
myse sobie ze ejszcze z 3-4 kilo i bede jak laska ze zdjecia wyglada, moze taka ladna nie bede, ale za to bede wreszcie normalnie wygadac... 3-4 kg w dol oczywiscie... a teraz ide pocwiczyc...
ps. atur z wojtkiem chyba w sobote przyjada... nawet niewiecie jak sie ciesze... kurde.. stesknilam sie strasznie :]
zastanow sie nad sobą, albo zyj dalej w swojej głupocie
Dodaj komentarz