cze 05 2005

Bez tytułu


Komentarze: 6

juz do tego przywyklam.... rano pobodka, cisnienie, sniadanie, spolecznosc, jakies psychoterapie, obiad, kolacja, cisnienie... czasem ta niezwykle przyjemna monotonie przerywa niwe przyjecie lub wypis ktoregos ze znajomych... odzylam w tym spitalu... przynaje ze byly chwile zalamania.... takie totalne doly.... ale wtedy zawsze moglam liczyc na hydroksyzyne i relanium, na mile slowo i zrozumienie co bardzo mi pomagalo....

chwile zalamania raczej nie byly bezpodstawne [brak swiadectwa z paskiem, moja najlepsza kumpela z oddzilu olka wymiotowala, damian sie pocial, dzis przywizli karetka kumplele z oddzilu ktra jest na anoreksje... byla na przepustce no i przedawkowala jakes leki] ... zle czuje sie z tym ze sie pocielam... ale tylko jeden raz...

dzieki dlugim i czestym [ostatnio] rozmowom z moja psycholog doszlam wreszcie do tego dlaczego sie cielam.. co bylo glownym tego powodem... mianowicie nie potrafilqam okazac mojej zlosci matce, no i wyzywalam sie na rece...

damian i klaudia zaczeli juz zbierac tabletki.... cholernie ich lubie ale rozumiem ich dewcyzje.... za 20 dni damian poraz 8 a klaudia poraz 4 beda probowali sie zabic.... maja juz wszstko obmyslane... spis i ilosc tabletek jake beda mieli... mysle ze sie uda... w suem to na poczatku bylam troche zszokowana ale im bedze z pewnoscia lepiej....

poza tym to teraz wyszlam niby na 'spacer' z mama... za neidlugo bede musila wrocic na oddzil.... za 4 dni bedze dokladnie 4 tygodnie jak tam jestem...

na jakis czas zatrzymal mi sie tez okres [niska waga ciala] ale juz jest okej z czego sie ciesze...

znalazlam tam wspanialych znajomoych i zrozumienie... narazie czuje sie szczesliwa... ale boje sie chwili gdy dostane wypis w rece i to ja bedze musila calkowicie kiedowac swoim zyciem... czyli dokladniej - narazie jestem szczesliwa, gdy sie znow cos spieprzy pewnie itak sie zabije... jest okej....

reggae_alive : :
Była_masochistka...
17 czerwca 2005, 18:10
Heh... czekam, az wrocisz... rozumiem strach...
flaw...
12 czerwca 2005, 18:52
to, co napisałas, jest jak fragment ksiązki obyczajowej- niewierygodne, ale tak prawdziwe, że aż znane mi lepiej niż sobie myślisz
prędzej czy później dojdziesz do tego wniosku, do którego doszłam i ja
wcześniej czy później zrozumiesz- być moze
życie jest tylko jedno- takie czy inne, lepsze czy gorsze...a smierć cie nie ominie moja droga. nie ominie- wiec po co ją sadzać na swoje kolana i czule obejmować, jesli ona kocha wszystkich taką sama miłością?
pozdrawiam
i ... i chyba rozumiem [poniekąd]
Atomic_Dziadek
09 czerwca 2005, 07:40
Chyba podam sobie rękę z Among_the_dead i podpiszę się pod jej zdaniem.
07 czerwca 2005, 14:23
NIE ZABIJESZ SIE.. i wiesz co mysle...choc moze sie myle..? zew oni tez nie... zycie jest zbyt wiele warte by je soebie odbierac.... a smierc ? ona nicnie zmeini...
mój_bunt
05 czerwca 2005, 20:39
ciesze sie ze wyszklas, chociaz na chwile. Myslalam. Moj sie odwlokl do sierpnia...zobaczymy.
05 czerwca 2005, 11:54
eh..ale samobójstwo to uczieczka..tak tylko tchórze robią..no cóz..rozumiem dlaczego to robią, ale nie popieram szczerze mówiąc..eh..najważniejsze jest to żebyś poznała samą siebie..wtedy będzie lżej znieśc te wszystkie problemy..eh w szpitalu psychiatrycznym mozna robioc co się chce bez względu na to \"co ludzie powiedzą\" jak to mówi moja matka..pozdrawiam i nie tnij się już..Twoja ręka nie jest niczemu winna..

Dodaj komentarz